wtorek, 23 czerwca 2015

Ex Libris

Co teraz czytasz? Często zadaję to pytanie znajomym, ale ... bez wzajemności. Mnie już nikt o to nie pyta. I tak wszyscy wiedzą jaka będzie odpowiedź. Wiadomo, czytam o Sopocie. W zasadzie wszystko co się z nim wiąże - nie tylko książki, również artykuły, kroniki, katalogi z wystaw, relacje z imprez, wspomnienia. Odwiedzam księgarnie i antykwariaty, przeglądam serwis Allegro w poszukiwaniu nowych i dawnych wydań. Zebrała się w ten sposób całkiem pokaźna biblioteka. No i powstał dylemat - gdzie te książki gromadzić? Wciąż nie mogę się zdecydować - czy w naszym sopockim mieszkaniu, gdzie powinno być ich miejsce (przynajmniej tak mi się wydaje)? czy w Warszawie, gdzie wciąż jednak spędzam większą część roku? Dylemat ten kojarzy mi się z problemem osiołka, któremu  "w żłobie dano - w jednym owies, w drugim siano". Szczęśliwie, jeszcze z głodu czytania nie padłam, ale efekt jest taki, że książki podróżują ze mną tam i z powrotem. Na ogół pociągiem, więc lekko nie jest... Mimo to, często zdarza mi się złorzeczyć, że książka, do której właśnie koniecznie muszę zajrzeć jest "tam" a nie "tu". Zorientowałam się również, że niektóre pozycje mam (nie?)przypadkowo w dwóch egzemplarzach...

Niewyczerpanym źródłem wiedzy o Sopocie jest również strona internetowa Muzeum Sopotu, na której, w ramach projektu "Sopocianie", zamieszczane są relacje ludzi zasiedlających powojenne, opuszczone przez Niemców miasto. Sopocianie wspominają w nich miejsca, w których wtedy mieszkali i pracowali. Na ogół są to miejsca i ulice, które doskonale znam i które stale odwiedzam. Dzięki ich opisom wyraźnie "widzę" jak wtedy wyglądały i jak się zmieniały. Nie wiem dlaczego, ale na tych obrazach z przeszłości, w mojej wyobraźni, zawsze świeci słońce. Czy w ogóle bywały pochmurne dni? Przecież na wszystkich starych zdjęciach, które widziałam, niezapomniany Parasolnik wygrzewa się na słońcu na molo, lub przechadza się plażą pośród opalających się turystów!

W moim sopockim księgozbiorze mam kilka ulubionych pozycji, do których często wracam.

1. Marcin Biedermann "Sopot - Moje podróże do ..."

Znajdziemy tu fragmenty bedekera wydawanego rokrocznie przed sezonem przez dyrekcję kurortu, w którym :

- "Na reuniony, czyli wieczorki tańcujące proszono gości o  9-tej wieczorem do sali Teatralnej w Domu Zdrojowym. Obowiązywał  strój wieczorowy, zaś damy proszone były bez kapeluszy i płaszczy, ale koniecznie w rękawiczkach" - pisano ok. 1890 r.
- "Oferuje się naświetlania światłem elektrycznym oraz kąpiele elektryczne ze zwykłym i zmiennym prądem" - polecano nowatorskie usługi w Zakładzie Balneologicznym ok. 1914r.

"Copocka gazetka kąpielowa"
- donosiła o najnowszych trendach światowych w modzie:

 " W nadchodzącym sezonie modne będą jasne kapelusze słomkowe oraz parasole letnie z ręcznie wyszywanego muślinu. .... Przypominamy, że najważniejsza jest długość sukni, gdy jest ona za długa, wówczas elegancja i lekkość sylwetki ulatnia się. Każda dama musi ją podczas chodzenia unosić do góry, a nie ciągnąć jak ogon po ziemi. Szarfy przy sukni muszą swobodnie powiewać na wietrze. .... Na tenisa ubieramy się w przewiewną flanelę lub angielską wełenkę. ... Do kąpieli można włożyć kostium z wełny; jest on co prawda praktyczny, ale ciężki i zniekształca sylwetkę. Panienkom poleca się kostiumy z jedwabiu bądź satyny zakończone dołem plisowaną spódniczką. ... Przed morską wodą chronimy włosy kapucą z lnu w pastelowych kolorach. Modna jest również kratka. Po kąpieli nosi się płaszcz o kroju japońskiego kimona - najnowszy, ultra-chic model nazywa się Monna Danna."

- zamieszczała też wiadomości sensacyjne:

 "Niemal wszystkie europejskie dzienniki donoszą dzisiaj o nagłych zgonach pań z towarzystwa noszących gorsety typu "rak". Ustalono, iż przyczyną śmierci owych dam była wadliwa konstrukcja tych gorsetów; powodowała ona trudności w oddychaniu i zatrzymanie akcji serca."

W bedekerze przedstawiano kalendarium mających odbyć się imprez - turniejach tenisa, gonitwach konnych na hipodromie, zawodach pływackich czy też najbardziej oczekiwanym korso kwiatowym. Jednym z głównych celów sezonowej prasy było informowanie gości kurortu o nowo przybyłych osobistościach. Wystarczyło wtedy wybrać się na molo lub na reunion do Domu Zdrojowego aby spotkać znajomych lub np. księcia Fryderyka Wilhelma z małżonką Cecylią.

"Moje podróże do.... " to również zapis korespondencji autora - Marcina Biedermanna - do przyjaciela Maurycego. Fragmenty listów i karty pocztowe to na ogół apoteoza Sopotu i spędzanego tu urlopu:

 "Drogi Przyjacielu! Od tygodnia jestem w Zoppot. Wczoraj bawiliśmy się w hotelu Werminghoff do samego rana. Szampan lał się strumieniami. Menu znakomite!! Wschód słońca podziwialiśmy na molo. Jutro wybieramy się na wyścigi konne; będzie startował hrabia Puttkamer. Czy wiesz, że nasz powóz wygrał na korso kwiatowym? Twój Marcin".

Sam autor pisze na wstępie:

"Z wiekiem dochodzę do wniosku, iż wszystko, co najistotniejsze w moim życiu związane jest z Sopotem. Tu spotkałem moją pierwszą miłość i tu ją utraciłem. ... Do Sopotu przyjeżdżało się na kurację i wypoczynek; bywał tu niemal cały europejski "le monde". Bawiliśmy się i kochaliśmy się w Sopocie; piękno tego miejsca chłonęliśmy wszystkimi zmysłami. Zawarte tutaj przyjaźnie kontynuowaliśmy przez wiele lat w różnych miejscach Europy. Nawet teraz, po tylu latach, gdy spotykamy się w przelocie - na słowo Sopot w oczach mężczyzn zapalają się iskierki, a panie uśmiechają się tajemniczo lub napływają im do oczu łzy.... Co takiego miał w sobie Sopot, że go uwielbialiśmy? W czym tkwiła jego magia?"

Magia Sopotu trwa. Dlaczego? Nie wiem.

2. Andrzej Bajkowski " Sopot, lato. Vademecum ... i nie tylko"

Vademecum wydane w 1974 r to:

- Podpowiedzi praktyczne i przestrogi.

" Niektóre wczasowiczki usiłują topić się, licząc na interwencję uprzednio wypatrzonych panów lub ratowników. Odradzam ten sposób, gdyż jest mało skuteczny. Minęły czasy, gdy panowie przyjeżdżający do Sopotu, byli skłonni bohatersko rzucać się w toń dla ratowania pań, o których nic bliższego nie wiedzą. Jeżeli już (niektórzy) rzucają się, to raczej dla pań, które bynajmniej nie toną. Słowem, topić się nie warto."

- Popularne dowcipy sopockie.

Jeden z nich cytuje dialog dwóch wczasowiczów:
- Na ile przyjechał pan do Sopotu?
- Na dziesięć tysięcy

- Reklamy, np. usług fotograficznych.

"W nocnych lokalach gastronomicznych Sopotu można zamówić (opłacając z góry) czarno-białe lub kolorowe zdjęcia - pamiątki z "szalonych, sopockich nocy". Zdjęcia te wysyłane są potem na wskazany (i nie wysyłane na nie wskazany) przez zamawiającego adres, także hm, hm, na Poste Restante. Życzymy ostrych ujęć!"

- Przydatny, krótki wzornik listów z wakacji w Sopocie. Wystarczy dobrać odpowiedni tekst, uzupełnić go, podpisać, zaadresować i ... kłopot z głowy.

  * Chcemy wzbudzić zazdrość

"Droga ..... !
W Sopocie jest cudownie! Opaliłam się na czekoladowo i jeśli po powrocie powiem że byłam w Jugosławii - wszyscy uwierzą. Ta wydra ..... zjawiła się tu w towarzystwie jakiegoś playboy'a i chodzi po deptaku w kiecce, o której tylko ona myśli, że jest nowa, gdy tymczasem wszyscy wiedzą, że przenicowała tylko ubiegłoroczne szmaty. Jej playboy okazał się miłym panem z Łodzi. Ma białego Fiata 126p i hodowlę pieczarek. Wczoraj do "Grandu" przyszedł niby z nią, ale bawił się wyłącznie ze mną. Modne buty powinny mieć wysoki wyłącznie obcas, na wysokiej podeszwie chodzi już tylko wieś. Pan Kazimierz obiecał mi przejażdżkę wodolotem na Hel. Zrobił przy tym taką minę, że ten wodolot to chyba uniesie się w powietrze i już nie wróci. Pani ..... ufarbowała sobie włosy i wygląda jak rezus (gatunek małpy).Wczoraj w "Złotym Ulu" przysiadł się do mojego stolika pan bardzo podobny do Zapasiewicza. Niestety, był w towarzystwie jakiejś krowy, pachnącej na kilometr "Ty i ja". Ona i on! Kompletne nieporozumienie. Ściskam  Cię kochana i pędzę na plażę, bo za godzinę będzie już ciemno. Właściwie do Sopotu powinno przyjeżdżać się w zimie. Życie nocne jest tutaj szałowe, a przecież zimą noce są o wiele dłuższe. Pa!
                                                                                                              ....................... "

* Ogólny meldunek o sytuacji
* Urlop okazuje się za krótki
* Uspokajamy najdroższą
* To samo, do męża
* Wariant młodzieżowy

Zainteresowanych, odsyłam do Vademecum.

3. Wojciech Fułek, Roman Stinzing-Wojnarowski "Kurort w cieniu PRL-u, Sopot 1945-1989"

Chciałam wybrać i zacytować jakiś fragment tej książki jako zachęta do lektury.  Nie udało mi się. Musiałabym przepisać całość. To może chociaż początek wstępu, od samych autorów:

"Obaj autorzy tej książki, czy tego chcą, czy nie, są dziećmi PRL-u. W peerelowskim państwie się urodzili, wychowywali, chodzili do szkół, pracowali, zakładali rodziny - "podstawowe komórki socjalistycznego społeczeństwa". Obaj poznali smak kartkowych przydziałów, peweksowskich rifli, wyrobów czekoladopodobnych, wody sodowej z ulicznego saturatora i gazu łzawiącego na ulicach. Obaj jednak mieli to szczęście, że ich miastem rodzinnym okazał się Sopot - trochę baśniowe, nierealne miasteczko, które w żaden sposób nie chciało się dopasować do nowej rzeczywistości, zawieszone ponad czasem, na granicy światów."

Ta książka to próba rozwiązania zagadki wyjątkowości tego miasta  w cieniu ponurej epoki PRL-u. Jak to się stało, że miastu udało się zachować swój urok, odrębność i charakter?

4. Hanna Domańska z całą serią  - "Magiczny Sopot", "Tajemniczy Sopot", "Sopockie rozmaitości", "Opowieści sopockich kamienic".

Kompendium wiedzy o Sopocie. Książki "z duszą", wierne towarzyszki moich długich, kolejowych podróży. Chętnie wracam do wybranych rozdziałów, aby przypomnieć sobie np. historię kamienicy, która akurat zmieniła właściciela i pięknieje na moich oczach.

Właśnie uświadomiłam sobie, że długie podróże pociągiem do Sopotu miały swoje dobre strony. Ileż to książek można było przeczytać w tym czasie! Teraz, wyczekiwana podróż Pendolino, która stała się faktem - trwa krótko. Każdy kij dwa końce ma.



3 komentarze:

  1. W którym numerze "Copockiej" jest opis mody, bo nie mogę się doszukać. Z góry dziękuję za pomoc, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień dobry,

    trafiłam na Pani bloga przypadkiem, ale czuje jakbym czytała o sobie. Również kocham sopot, jednak ze względu na inne sprawy na codzień mieszkam na południu PL. Chciałam zapytać jak po latach sprawdza się Pani mieszkanie weekendowe w Sopocie? Właśnie z mężem tez sie nad taką inwestycją zastanawiamy i szukam opinii osoby, która też dzieli czas między dwa domy, w tym jeden w Sopocie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry, nie wiem jak to się stało ale dopiero teraz zobaczyłam Pani komentarz - pewnie dlatego, że nie było żadnego śladu w mojej e-mail. Bardzo dziękuję, że Pani napisała, miło mi dzielić się wrażeniami o Sopocie. A wracając do Pani pytania - mieszkanie sprawdza się rewelacyjnie! Kluczowym momentem było uruchomienie szybkiego Pendolino, podróż jest bezproblemowa, szybka i wygodna - na krótkie weekendy jeździmy minimum raz na ok. 6 tygodni, wszystkie dłuższe weekendy, a ja z racji przejścia na emeryturę spędzam tam całe lato. Mamy dużą rodzinę więc chętnych na pobyt w Sopocie nie brakuje. Jeśli nadal rozpatrują Państwo taką inwestycję proszę zwrócić uwagę na rodzaj ogrzewania mieszkania. Wiele starych mieszkań w Sopocie ma ogrzewanie elektryczne - to jest duży problem, ogrzewanie zimą jest bardzo kosztowne a jeśli się nie grzeje to jest problem z wilgocią i grzybem. W Sopocie praktycznie nie ma piwnic gdyż jest wysoki poziom wód gruntowych. Nam udało się po kilku latach zainstalować piec gazowy (nie było łatwo, potrzebna jest zgoda konserwatora zabytków) i od tego czasu jest świetnie - grzejemy "lekko" całą zimę a po przyjeździe "odkręcamy" i mieszkanie nagrzewa się bardzo szybko. Chętnie odpowiem Pani na wszystkie pytania i wątpliwości dotyczące Sopotu - proszę pisać na mój adres e-mail: r.neronowicz@gmail.com. Serdecznie pozdrawiam, Renata Neronowicz

      Usuń