Kto z nas, "starszej młodzieży", nie pamięta porywających występów Conchity
Bautisty, Heleny Vondrackowej czy grupy Boney M.? Międzynarodowy Festiwal Piosenki w Operze
Leśnej w Sopocie to było, przez wiele lat, muzyczne wydarzenie roku! Po czerwcowym festiwalu piosenki polskiej w Opolu, cała Polska czekała na sopocki festiwal w sierpniu. Ci, którym udało się zasiąść na widowni Opery
Leśnej to byli prawdziwi szczęśliwcy, a reszta kraju pasjonowała się
estradowymi zmaganiami artystów przed ekranami TV. Pierwszy festiwal piosenki
odbył się tu w 1963 r i chociaż przez wiele lat zmieniała się formuła,
organizatorzy czy też nazwa – Festiwal Interwizji, Sopot Festiwal, Top of the Top - niezmiennie przyciąga w sierpniu entuzjastów
muzyki rozrywkowej. Organizowane są
tutaj, z powodzeniem, również inne imprezy muzyczne – np. Top Trendy
Festiwal.
Pamiętam, jak byłyśmy w Sopocie z S. - moją niestrudzoną partnerką deblową sopockich turniejów tenisowych - akurat w czasie festiwalu Top Trendy. Bardzo chciałyśmy pójść na jeden z koncertów, między innymi po to, żeby zobaczyć Operę Leśną od środka. Poza tym wiedziałam, że obiekt będzie wkrótce dłuższy czas w remoncie i nieprędko będzie kolejna okazja żeby ją zobaczyć.
Wybrałyśmy się po bilety na ul. T. Kościuszki, gdzie mieści się agencja artystyczna BART – zarządca Opery. Zgodnie z wcześniejszymi obawami - po biletach nie było już śladu. Może dostaniecie jeszcze w kasie Opery? – usłyszałyśmy słowa pociechy. Na szczęście byłyśmy rowerami, więc ruszyłyśmy w górę Sopotu z nadzieją w sercu. Najwyżej będziemy miały fajną wycieczkę – pocieszałyśmy się nawzajem. Jak zapewne domyślacie się, w kasie popatrzono tylko na nas, z żalem. Zwiedziłyśmy okolicę, na ile było to możliwe, gdyż z okazji wieczornego koncertu były pewne ograniczenia, i w nie najlepszych nastrojach – wracamy. W pewnym momencie S. przerywa milczenie: Wiesz co? Ja bym jeszcze raz spróbowała w agencji BART, może będą jakieś zwroty? Oczywiście, spróbować możemy, odpowiedziałam, jednak bez wiary w ostateczny sukces. Dojechałyśmy jeszcze raz na ul.T. Kościuszki. To ty tu zostań i popilnuj rowerów, a ja się czegoś dowiem – zarządziła moja nieugięta towarzyszka. Czekałam dość długo, ale w końcu widzę, że wraca……. z biletami w dłoni i triumfem na twarzy! Dziękujemy Pani z agencji BART, że zmiękło Jej serce i umożliwiła nam kupno biletów z tzw. żelaznej rezerwy!
Spędziłyśmy w Operze Leśnej cudowny wieczór. Koncert był bardzo udany, ale nie mniej ważna była rozrywkowa atmosfera jaka panowała na widowni. Cała publiczność bawiła się świetnie! Ludzie przystrajali się w śmieszne czapki, zakładali opalizujące okulary albo inne dziwne przedmioty pulsujące kolorowym światłem. Sama Opera zrobiła na nas duże wrażenie – jakby nie było, właśnie mijało 100 lat od pierwszego spektaklu jaki tu wystawiono.
Pamiętam, jak byłyśmy w Sopocie z S. - moją niestrudzoną partnerką deblową sopockich turniejów tenisowych - akurat w czasie festiwalu Top Trendy. Bardzo chciałyśmy pójść na jeden z koncertów, między innymi po to, żeby zobaczyć Operę Leśną od środka. Poza tym wiedziałam, że obiekt będzie wkrótce dłuższy czas w remoncie i nieprędko będzie kolejna okazja żeby ją zobaczyć.
Wybrałyśmy się po bilety na ul. T. Kościuszki, gdzie mieści się agencja artystyczna BART – zarządca Opery. Zgodnie z wcześniejszymi obawami - po biletach nie było już śladu. Może dostaniecie jeszcze w kasie Opery? – usłyszałyśmy słowa pociechy. Na szczęście byłyśmy rowerami, więc ruszyłyśmy w górę Sopotu z nadzieją w sercu. Najwyżej będziemy miały fajną wycieczkę – pocieszałyśmy się nawzajem. Jak zapewne domyślacie się, w kasie popatrzono tylko na nas, z żalem. Zwiedziłyśmy okolicę, na ile było to możliwe, gdyż z okazji wieczornego koncertu były pewne ograniczenia, i w nie najlepszych nastrojach – wracamy. W pewnym momencie S. przerywa milczenie: Wiesz co? Ja bym jeszcze raz spróbowała w agencji BART, może będą jakieś zwroty? Oczywiście, spróbować możemy, odpowiedziałam, jednak bez wiary w ostateczny sukces. Dojechałyśmy jeszcze raz na ul.T. Kościuszki. To ty tu zostań i popilnuj rowerów, a ja się czegoś dowiem – zarządziła moja nieugięta towarzyszka. Czekałam dość długo, ale w końcu widzę, że wraca……. z biletami w dłoni i triumfem na twarzy! Dziękujemy Pani z agencji BART, że zmiękło Jej serce i umożliwiła nam kupno biletów z tzw. żelaznej rezerwy!
Spędziłyśmy w Operze Leśnej cudowny wieczór. Koncert był bardzo udany, ale nie mniej ważna była rozrywkowa atmosfera jaka panowała na widowni. Cała publiczność bawiła się świetnie! Ludzie przystrajali się w śmieszne czapki, zakładali opalizujące okulary albo inne dziwne przedmioty pulsujące kolorowym światłem. Sama Opera zrobiła na nas duże wrażenie – jakby nie było, właśnie mijało 100 lat od pierwszego spektaklu jaki tu wystawiono.
"Obóz nocny w Grenadzie", wystawiony w 1909 r, zainaugurował działalność Opery Leśnej. Ale dopiero opera "Zygfryd" R. Wagnera rozpoczęła prawdziwą, złotą erę leśnego amfiteatru.
Po wojnie przebudowano amfiteatr i pokryto scenę oraz widownię dachem. Oprócz Międzynarodowego Festiwalu Piosenki, odbywają się tutaj różne festiwale muzyczne (Sopot Classic, Jazz Festiwal) i koncerty. Opera Leśna, położona na malowniczej polanie, na skraju Lasów Oliwskich jest jednym z najpiękniejszych i najlepszych pod względem akustycznym, amfiteatrów na świecie. Teraz, po kolejnej przebudowie, dysponuje nowoczesną infrastrukturą, przy zachowaniu unikalnego klimatu.
Chciałabym namówić S. na jeszcze jeden, wspólny koncert w "nowej" Operze, ale tym razem, o biletach pomyślę wcześniej.
Mój mały „Informator Kulturalny” nie kończy się na Operze
Leśnej. Nad samym morzem, obok Zatoki
Sztuki jest „Teatr na Plaży”.
Teatr na Plaży jest gospodarzem klubu „Atelier” im.
A.Osieckiej, która zawsze uwielbiała przyjeżdżać do Sopotu, sopockiej sceny
„Off the Bicz” czy też festiwalu „Dwa Teatry”. Scena tego teatru, w przeciwieństwie do leśnego amfiteatru,
jest bardzo kameralna i idealnie nadaje się na przedstawienia poetycko-muzyczne. Byłyśmy tu z dziewczynami na spektaklu „Piotr Machalica śpiewa
piosenki Edwarda Stachury”. Z przyjemnością wybrałam się na ten sam spektakl powtórnie, tym razem z mężem.
Na Monciaku jest też Scena Kameralna gdańskiego teatru ” Wybrzeże”. Przyszliśmy tu kiedyś na sztukę "Willcommen w Zoppotach" A. Nowaczyńskiego. Z ręką na sercu muszę przyznać, że skusiłam się na kupno biletów wyłącznie z powodu tytułu sztuki. Jak o Sopocie - to musi być super - pomyślałam. Sam tytuł to jednak trochę za mało.....
Na Monciaku jest też Scena Kameralna gdańskiego teatru ” Wybrzeże”. Przyszliśmy tu kiedyś na sztukę "Willcommen w Zoppotach" A. Nowaczyńskiego. Z ręką na sercu muszę przyznać, że skusiłam się na kupno biletów wyłącznie z powodu tytułu sztuki. Jak o Sopocie - to musi być super - pomyślałam. Sam tytuł to jednak trochę za mało.....
Wspominałam już o hali sportowo-widowiskowej Ergo
Arena przy okazji anonsowania
Lekkoatletycznych Mistrzostw Świata w 2014 r. Ergo Arena usytuowana jest na granicy
Sopotu i Gdańska - dlatego miejsce to nazwano Plac Dwóch Miast. Wybraliśmy się tam kiedyś z mężem na koncert
Jean Michelle Jarre’a. To był nie tylko świetny koncert, ale i wyjątkowo piękne
widowisko typu „światło i dźwięk”. J.M.Jarre , znany ze swoich muzycznych
eksperymentów, grał na słynnej laserowej harfie. Do dzisiaj zastanawiam się - jak on to robi?
A jeśli któregoś wieczora, będziecie mieli ochotę po prostu
wybrać się na film do sopockiego Multikina, zwróćcie proszę uwagę na pięknie
oświetlone, srebrzyste platany, na Placu Przyjaciół Sopotu?