środa, 21 sierpnia 2013

Molo

Budowę Mariny - przystani jachtowej - obserwowaliśmy z mężem z zapartym tchem. Z różnych powodów. Dlatego, że budowanie czegoś w morzu nie zdarza się tak często, jak budowanie na ziemi. Dlatego, że cała nasza rodzina żegluje i ewentualna możliwość przycumowania tutaj łódką nie jest dla nas bez znaczenia. No i dlatego, że to się dzieje właśnie tutaj, w ukochanym Sopocie.

Sopockie molo, po wybudowaniu przy nim Mariny, stanowi wyjątkową atrakcję dla turystów i żeglarzy. Każdy, kto przyjeżdża do Sopotu, zadaje sobie i towarzyszom podróży pierwsze pytanie: „to co? idziemy na molo?” Teraz, oprócz pięknych widoków samego morza, zdrowego  powietrza nasyconego jodem, można podziwiać wspaniałe jachty i katamarany, cumujące w przystani jachtowej.


Same spacery tutaj są wielką przyjemnością, ale spragnieni mocniejszych wrażeń mogą też przejechać się bardzo szybką motorówką. Mój mąż natychmiast skorzystał z takiej okazji i zapewniał mnie, że były duże emocje. Ja natomiast wybrałam się ze znajomymi na Hel, tramwajem wodnym. Płynie się tam ok. 1,5 godz. Warto się tam wybrać szczególnie przy dobrej, słonecznej pogodzie. Jest także możliwość zabrania  roweru. Ale uwaga! Zastanówcie się najpierw, co chcecie robić na Helu? Jeśli plaża – to rower będzie Wam tylko przeszkadzał, czego doświadczyłam osobiście, bo z portu, na plażę na Helu, nie da się wygodnie dojechać rowerem.  Ale może wybierzecie wycieczkę rowerową wzdłuż półwyspu helskiego? Jedziemy ścieżką rowerową tak długo, na ile  starczy nam sił, czasu i ochoty, a w którejś z mijanych miejscowości, wsiadamy do pociągu i wracamy przez Władysławowo, Gdynię do Sopotu. Na taki wariant wycieczki na pewno trzeba przeznaczyć cały dzień, no i lepiej zabrać ze sobą rozkład jazdy PKP.

Szkoda tylko, że władze miasta nie zadbały o dobrą organizację sprzedaży biletów na morskie rejsy. Bilet można kupić tylko na molo, ale  najpierw trzeba kupić bilet….wejścia na molo. Mam jednak nadzieję, że problem ten zostanie wkrótce rozwiązany w inny, sensowniejszy sposób?

Dla amatorów dobrych filmów – Orange Kino Letnie prezentuje ciekawe projekcje po zapadnięciu zmroku. Filmy ogląda się wygodnie, korzystając z rozstawionych leżaków. Warto zabrać ze sobą kocyk albo polar, bo jesteśmy tuż przy brzegu morza i wieczorem może zrobić się chłodno. To oczywiście tylko sezonowa (lipiec, sierpień) oferta.

Przed wejściem na molo, liczne stoiska z pamiątkami wabią turystów. Mnie niestety też. Co prawda, pamiątek już nie kupuję, a za bursztynem nie przepadam, ale koraliki z naturalnych kamieni przyciągają mnie jak magnes. Pamiętam pierwsze, jakie kupiłam - ciemnoniebieskie, pasowały do dżinsów. Przy okazji kolejnego spaceru w okolice molo, skusiłam się na kupno następnych, w innym kolorze. Różnorodność kolorów jest jednak ogromna i mimo, że koraliki nie są drogie, to przyjęłam zasadę, że jednorazowo kupuję tylko jeden sznurek. W tej chwili mam już dwa pokaźne pudła sopockich koralików, każde są w innym kolorze i zawsze dobiorę odpowiednie do bluzki czy sukienki. Muszę któregoś dnia policzyć te koraliki, ileż to razy byłam na molo?

Centralnym punktem szerokiego placu przy molo jest Dom Zdrojowy. W czasach, kiedy przyjeżdżaliśmy już do naszego mieszkania w Sopocie, śledziliśmy z uwagą odbudowę Domu Zdrojowego, po wojennych zniszczeniach. Teraz wygląda tak, jak ostatnia jego wersja z 1910r.


W Domu Zdrojowym, oprócz pijalni wód mineralnych, mieści się także Państwowa Galeria Sztuki (PGS). Warto tam zaglądać! Prezentowane wystawy często się zmieniają, więc można coś ciekawego przegapić, ale wystarczy śledzić program na stronie:  www.pgs.pl.

 Mnie udało się zobaczyć "Malarstwo polskie ze zbiorów muzeum we Lwowie" (Malczewski, Kossak, Boznańska, nawet Matejko!),  świetną wystawę prac Marka Okrassy pt. "Notowania nudy",


oraz wystawę "Metamorfozy", która zrobiła na mnie duże wrażenie - oryginalne prace Georges'a Braque:  gwasze, ceramika, litografie, biżuteria, rzeźba - np. taka fajna rybka




 Warto też wejść na szczyt Latarni Morskiej, skąd rozpościera się piękny widok na morze i całe miasto.  No i w nagrodę, po zdobyciu tego "szczytu", pewnie tak jak i my, dostaniecie pięknie wykaligrafowany CERTYFIKAT.

Jeśli jesteście już trochę zmęczeni, czy to spacerem po molo, czy zwiedzaniem wystawy, a już na pewno wejściem na Latarnię, zapraszam na drinka! Vis a vis wejścia do Galerii jest coctail bar MAX. Takich drinków jakie tam serwują nie widziałam nigdzie! Tzw. menu nie istnieje. Trzeba opisać własnymi słowami na co mamy ochotę, np. czy coctail ma być alkoholowy czy bezalkoholowy? Mocny czy słaby? Klarowny czy mętny? Słodki, wytrawny a może kwaśny? Kolor  też można wybrać – czerwony, zielony, żółty? Otrzymamy wspaniałą kompozycję smaków, udekorowaną mnóstwem owoców sezonowych i egzotycznych,  w efektownym kielichu.


Zrelaksowani, z nowym zapasem sił i energii, możemy ruszać dalej w miasto, przez Plac Przyjaciół Sopotu, na słynny Monciak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz