niedziela, 6 października 2013

Panie na prawo, Panowie na lewo



Zasada ta, jak widać na powyższym zdjęciu, znana była i stosowana już bardzo dawno. To zdjęcie pochodzi z 1903 r, kiedy to po północnej stronie mola zbudowano pierwsze Łazienki Kąpielowe, nazwane też Północnymi. Mieściły się w nich kabiny do przebierania, a od strony morza były pomosty, którymi wchodziło się do wody. Pomosty te tworzyły w morzu zamknięte akweny i zabezpieczały kąpiących się oddzielnie Panie - po prawej i Panów - po lewej stronie. Niestety nie dane mi było zobaczyć dawnych Łazienek, choć teoretycznie było to możliwe, gdyż po przebudowie w 1938r, pełniły swoją funkcję aż do lat 60-ych XX wieku. Pozostały mi więc tylko stare fotografie.


 Kiedy zaś przyjeżdżaliśmy tu z mężem ok. 10 lat temu, widywaliśmy na plaży, właśnie w tej okolicy, dziwne, betonowe szczątki  niezidentyfikowanej konstrukcji i schody prowadzące do … nikąd. Zastanawialiśmy  się : co to jest? a raczej – co to mogło być kiedyś?  Ale od czego są wszelkie źródła literackie? Bardzo ciekawa książka pt. ” Kurort w cieniu PRL - Sopot 1945-1989 ”, dostarczyła nam wyczerpującej odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Otóż, we wczesnych latach 70-ych XXw, ówczesne władze PRL postanowiły zbudować nowoczesne, zgodne z duchem czasu i potrzebami klasy pracującej, Łazienki Północne. Tak też niestety się stało i w dniu ważnego państwowego święta - 22-go lipca, nastąpiło uroczyste otwarcie kompleksu plażowo-gastronomiczno-rozrywkowego o tej właśnie, historycznej nazwie.


Nowa budowla obejmowała trzy okazałe budynki, w których były między innymi przebieralnie, betonową promenadę i kawiarnię na 250 osób (!). To była już trzecia, kolejna „odsłona” Łazienek Północnych. O utrzymaniu obiektu i koniecznych remontach raczej nikt wtedy nie myślał. W  latach 80-ych cały ten kompleks zaczął stopniowo podupadać i niszczeć,  i to właśnie szczątki betonowej promenady „podziwialiśmy” na sopockiej plaży kilkanaście lat później. W jednym z ocalałych budynków, wciąż funkcjonowała kawiarnia. Dużą jej zaletą było to, że posiadała szerokoekranowy telewizor. W trakcie tenisowego turnieju ITF Seniors, często przychodziłyśmy tu z dziewczynami, aby emocjonować się występami Agnieszki Radwańskiej na kortach Wimbledonu.

Wkrótce zaczęły się w tym miejscu intensywne prace budowlane. Kawiarnię zamknięto, a betonowe szczątki zniknęły z plaży. W miejscu zachowanych fundamentów pierwotnej budowli postawiono przestronny, piętrowy pawilon o nazwie "Zatoka Sztuki". Byliśmy świadkami powstania IV-ej wersji Łazienek Północnych.


Na parterze otwarto przeszkloną restaurację otwartą  na morze, z tarasem na plaży i sceną letnią  przeznaczoną na sezonowe koncerty. Na piętrze - warsztaty i pracownie artystyczne. „Zatoka Sztuki”, oprócz swojej pierwotnej „kąpielowej” funkcji, pełni teraz rolę mecenasa kultury i sztuki Sopotu. Mamy tutaj bardzo blisko z naszego mieszkania, więc przychodzimy tu na plażę lub na spacer, posiedzieć przy piwie, czy też posłuchać muzyki współczesnych zespołów.

Pamiętacie może, albo słyszeliście, o filmowym debiucie Romana Polańskiego? Była to etiuda filmowa z 1958r, pt. „Dwaj ludzie z szafą”  – groteskowa opowieść o dwóch mężczyznach, wyłaniających się z morza i dźwigających przez sopocką plażę symboliczny ciężar – tytułową szafę. Rzeźbę Pawła Althamera przedstawiającą ową szafę, z dedykacją: „Romanowi Polańskiemu – przyjaciele Sopotu” postawiono tu na plaży, obok „Zatoki Sztuki”. W środkowym skrzydle szafy jest duże, owalne lustro. Często korzystam z niego, głównie celem poprawienia......  zmierzwionej wiatrem fryzury. 


Spacerując w okolicy molo, często wyobrażam sobie ludzi przyjeżdżających tu w początkach XX-go wieku. Oprócz tych, którzy przyjeżdżali po prostu na wakacje, byli i tacy (a może nawet była ich większość), którzy chcieli się tutaj leczyć. Sopot - to było też uzdrowisko! Łazienki Północne umożliwiały kuracjuszom naturalne kąpiele morskie. W Domu Kuracyjnym pito wodę mineralną z miejscowych źródeł, a w Zakładzie Kąpielowym zażywano ciepłych kąpieli morskich i kąpieli solankowych. Wszystkie te zabiegi były zalecane przez ówczesnych lekarzy jako remedium na histerie, czyli choroby nerwowe, schorzenia układów krążenia i oddechowego.

W jednej z licznych książek o Sopocie, które kolekcjonuję, przeczytałam list z 1884 r, wysłany przez jednego z kuracjuszy do rodziny. Podziwiał w nim nowoczesność Zakładu Kąpielowego - widać, że to częsty bywalec światowych kurortów! "Kąpiele ciepłe, z morskiej naturalnie wody, mieszczą się w osobnym budynku. Opłata za nie wynosi jedną markę, ależ za to jaka czystość i porządek, jak wygodne urządzenie! W każdym numerze znajduje się piecyk okrągły, na którym grzeją się ręczniki z ostrego materyału, bardzo zbawiennie pobudzające czynność skóry przy wycieraniu. Nad wanną umieszczono tzw. prysznic, z którego po kąpieli wziąć można zimny natrysk kroplisty. Obok na ścianie wisi zegar piaskowy, wymierzający bardzo dokładnie minuty i kwadranse, w samej zaś wodzie pływa termometrzyk. Słowem jest wszystko, czego racyonalne ulepszenia w tego rodzaju zakładach wymagają."

Znalazłam gdzieś też fajne zdjęcie, na którym widać jaką rolę spełniał tzw. "kąpielowy".


Któregoś dnia, kierowana nagłym impulsem, weszłam do Zakładu Balneologicznego. Uderzył mnie w nozdrza silny zapach solanki. Zapytałam Panią w recepcji o dostępność zabiegów. Dowiedziałam się, że aby móc z nich korzystać, trzeba mieć skierowanie od lekarza, ale kąpiele w basenie solankowym dostępne są bez skierowania, tylko za niewielką opłatą. Nie miałam odpowiedniego stroju, więc odłożyłam tę przyjemność na później, ale rozejrzałam się dookoła. Zadziwiły mnie piękne sklepienia, witraże i zdobienia z początku XX-go wieku. Dopiero po wyjściu na zewnątrz zwróciłam uwagę na oryginalny portal nad drzwiami wejściowymi.





Sopockich kuracjuszy, z roku na rok, przybywało. Aby sprostać ich wymaganiom, zbudowano po południowej stronie mola drugi kompleks kąpielowy – Łazienki Południowe.


Teraz, w miejscu dawnych Łazienek Południowych stoi hotel chiński „Zhong Hua”, ale skandynawski charakter budowli został zachowany.


Łazienkom Południowym towarzyszył piękny Park Kuracyjny z wytyczonymi klombami, alejkami, ławeczkami. Park Południowy przy hotelu chińskim odzwierciedla dokładnie układ dawnego Parku Kuracyjnego. Ilekroć tędy przechodzę, nie mogę oprzeć się pokusie cofnięcia czasu np. o 100 lat. Żeby choć na krótką chwilę znaleźć się tu w towarzystwie dawnych kuracjuszy i poddać się rytmowi życia jakie wtedy prowadzili. Ilekroć mijam Park Południowy,  jak bumerang powraca wspomnienie ulubionej książki z dzieciństwa M. Krueger  pt. "Godzina pąsowej róży" albo filmu  J. Machulskiego pt. "Ile waży koń trojański" i podróży w czasie ich bohaterów.  No ale jednak pozostaje ten cień wątpliwości -  żeby na pewno móc wrócić......

Tutaj właśnie, obok hotelu Zhong Hua, często zaglądamy do smażalni "U Pani z koczkiem" na wyjątkowego halibuta. Zazwyczaj przechodzimy obok uroczego grzybka inhalacyjnego.



Aż trudno uwierzyć, że źródło solanki, która spływa po grzybku, ma ok. 70 milionów lat !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz