Wkrótce zaczęły się w tym miejscu intensywne prace budowlane. Kawiarnię zamknięto, a betonowe szczątki zniknęły z plaży. W miejscu zachowanych fundamentów pierwotnej budowli postawiono przestronny, piętrowy pawilon o nazwie "Zatoka Sztuki". Byliśmy świadkami powstania IV-ej wersji Łazienek Północnych.
Pamiętacie może, albo
słyszeliście, o filmowym debiucie Romana Polańskiego? Była to etiuda filmowa z
1958r, pt. „Dwaj ludzie z szafą” –
groteskowa opowieść o dwóch mężczyznach, wyłaniających się z morza i
dźwigających przez sopocką plażę symboliczny ciężar – tytułową szafę. Rzeźbę Pawła Althamera przedstawiającą ową szafę, z dedykacją: „Romanowi Polańskiemu –
przyjaciele Sopotu” postawiono tu na plaży, obok „Zatoki Sztuki”. W środkowym skrzydle szafy jest duże, owalne lustro. Często korzystam z niego, głównie celem poprawienia...... zmierzwionej wiatrem fryzury.
Spacerując w okolicy molo, często wyobrażam sobie ludzi przyjeżdżających tu w początkach XX-go wieku. Oprócz tych, którzy przyjeżdżali po prostu na wakacje, byli i tacy (a może nawet była ich większość), którzy chcieli się tutaj leczyć. Sopot - to było też uzdrowisko! Łazienki Północne umożliwiały kuracjuszom naturalne kąpiele morskie. W Domu Kuracyjnym pito wodę mineralną z
miejscowych źródeł, a w Zakładzie Kąpielowym zażywano ciepłych kąpieli morskich i kąpieli solankowych. Wszystkie te zabiegi były zalecane przez ówczesnych
lekarzy jako remedium na histerie, czyli choroby nerwowe, schorzenia układów krążenia i oddechowego.
W jednej z licznych książek o Sopocie, które kolekcjonuję, przeczytałam list z 1884 r, wysłany przez jednego z kuracjuszy do rodziny. Podziwiał w nim nowoczesność Zakładu Kąpielowego - widać, że to częsty bywalec światowych kurortów! "Kąpiele ciepłe, z morskiej naturalnie wody, mieszczą się w osobnym budynku. Opłata za nie wynosi jedną markę, ależ za to jaka czystość i porządek, jak wygodne urządzenie! W każdym numerze znajduje się piecyk okrągły, na którym grzeją się ręczniki z ostrego materyału, bardzo zbawiennie pobudzające czynność skóry przy wycieraniu. Nad wanną umieszczono tzw. prysznic, z którego po kąpieli wziąć można zimny natrysk kroplisty. Obok na ścianie wisi zegar piaskowy, wymierzający bardzo dokładnie minuty i kwadranse, w samej zaś wodzie pływa termometrzyk. Słowem jest wszystko, czego racyonalne ulepszenia w tego rodzaju zakładach wymagają."
Znalazłam gdzieś też fajne zdjęcie, na którym widać jaką rolę spełniał tzw. "kąpielowy".
W jednej z licznych książek o Sopocie, które kolekcjonuję, przeczytałam list z 1884 r, wysłany przez jednego z kuracjuszy do rodziny. Podziwiał w nim nowoczesność Zakładu Kąpielowego - widać, że to częsty bywalec światowych kurortów! "Kąpiele ciepłe, z morskiej naturalnie wody, mieszczą się w osobnym budynku. Opłata za nie wynosi jedną markę, ależ za to jaka czystość i porządek, jak wygodne urządzenie! W każdym numerze znajduje się piecyk okrągły, na którym grzeją się ręczniki z ostrego materyału, bardzo zbawiennie pobudzające czynność skóry przy wycieraniu. Nad wanną umieszczono tzw. prysznic, z którego po kąpieli wziąć można zimny natrysk kroplisty. Obok na ścianie wisi zegar piaskowy, wymierzający bardzo dokładnie minuty i kwadranse, w samej zaś wodzie pływa termometrzyk. Słowem jest wszystko, czego racyonalne ulepszenia w tego rodzaju zakładach wymagają."
Znalazłam gdzieś też fajne zdjęcie, na którym widać jaką rolę spełniał tzw. "kąpielowy".
Któregoś dnia, kierowana nagłym impulsem, weszłam do Zakładu Balneologicznego. Uderzył mnie w nozdrza silny zapach solanki. Zapytałam Panią w recepcji o dostępność zabiegów. Dowiedziałam się, że aby móc z nich korzystać, trzeba mieć skierowanie od lekarza, ale kąpiele w basenie solankowym dostępne są bez skierowania, tylko za niewielką opłatą. Nie miałam odpowiedniego stroju, więc odłożyłam tę przyjemność na później, ale rozejrzałam się dookoła. Zadziwiły mnie piękne sklepienia, witraże i zdobienia z początku XX-go wieku. Dopiero po wyjściu na zewnątrz zwróciłam uwagę na oryginalny portal nad drzwiami wejściowymi.
Sopockich kuracjuszy, z roku na rok, przybywało. Aby sprostać ich wymaganiom, zbudowano
po południowej stronie mola drugi kompleks kąpielowy – Łazienki Południowe.
Teraz, w miejscu dawnych
Łazienek Południowych stoi hotel chiński „Zhong Hua”, ale skandynawski
charakter budowli został zachowany.
Łazienkom Południowym towarzyszył piękny Park Kuracyjny z wytyczonymi klombami, alejkami, ławeczkami. Park Południowy przy hotelu chińskim
odzwierciedla dokładnie układ dawnego Parku Kuracyjnego. Ilekroć tędy przechodzę, nie mogę oprzeć się pokusie cofnięcia czasu np. o 100 lat. Żeby choć na krótką chwilę znaleźć się tu w towarzystwie dawnych kuracjuszy i poddać się rytmowi życia jakie wtedy prowadzili. Ilekroć mijam Park Południowy, jak bumerang powraca wspomnienie ulubionej książki z dzieciństwa M. Krueger pt. "Godzina pąsowej róży" albo filmu J. Machulskiego pt. "Ile waży koń trojański" i podróży w czasie ich bohaterów. No ale jednak pozostaje ten cień wątpliwości - żeby na pewno móc wrócić......
Tutaj właśnie, obok hotelu Zhong Hua, często zaglądamy do smażalni "U Pani z koczkiem" na wyjątkowego halibuta. Zazwyczaj przechodzimy obok uroczego grzybka inhalacyjnego.

Aż trudno uwierzyć, że źródło solanki, która spływa po grzybku, ma ok. 70 milionów lat !
Tutaj właśnie, obok hotelu Zhong Hua, często zaglądamy do smażalni "U Pani z koczkiem" na wyjątkowego halibuta. Zazwyczaj przechodzimy obok uroczego grzybka inhalacyjnego.
Aż trudno uwierzyć, że źródło solanki, która spływa po grzybku, ma ok. 70 milionów lat !








Brak komentarzy:
Prześlij komentarz